piątek, 9 marca 2012

Rozdział 7 ,, Jedziesz czy nie?''


Wzięłam chłopaka za ucho i pociąglam w strpone ławki.
-Człowieku czy ty zwariowaleś? A jakby szła policja, jakbyy cię złapali- wydarlam się na niego.
- No zlapali mnie przeciesz !-odpowiedział.
-NO to ciesz sie że byli ze mną!!- wziełam i uderzyłam go z dziwki w głowe.- A teraz mów mi dlaczego to zrobiłes i co ty tutaj robisz?
- Wiem tylko tyle. Przylecialem tutaj 3 dni temu. Pamietam że w piatek dużo wypiłem a w sobote obudziłem się w walizce w samolocie. Ktos mi zrobił żart. ALe nie pomyślał o tym że ja nie mam kasy i nie mam jak wrócić. ALe gdy ciebie zobaczyłem wiedziałem że musisz mieć jakąś kase, więc zrobilem to. Wiem, mogłem po prostu podejść i cie to powiedzieć ale wstydziłem się- wytłumaczył. Widział jak łza kręciła mu się w oku.
- No już dobra. Chodź- powiedziałam- pewnie jesteś głodny.
- Jasne, że tak od wczoraj nic nie jadłem. A i przepraszam cie za ta akcje. I uwierz oddal bym ci co do grosza jakby mi się to udało.- usmiechnął się i przytulil się.
- Eh eh,...- chrząknął Harry.
- No widze że nasz koleżanka znalazła sobie innego kolego- Louis chwycił Harrego za ramię.
- Aaaaa. Przepraszam. Chłopcy poznajcie mojego przyjaciela z polski. To jest Kuba- wskazałam ręką- A to są Liam, Niall, Zayn i nasze gołąbeczki Harry z Louisem. Poszliśmy do kawiarni i ja im wszystko wytłumaczyłam. Gaba zadzwonila też do taty że dzisiaj śpi u nich Kuba. Ten zgodzil się. ZAmówiłam Kubie dużego hamburgera, duże wrytki i jeszcze coś dużego czego nie umiem wymówic. Ten pochłonął wszystko.
-ALe byleś głodny- powiedziałam- zjadłes więcej niż Niall. a ten tez ma nizły spust.
- Ina. Bo ja od 2 dni nic nie jadłem.- powiedzial z mina psiaczka
- Jeszcze raz to samo- powiedzialm kelnerce a Kuba odrazu sie smajlną. Siedzieliśmy w ciszy i paczyliśmy jak Kuba zajada. BYł naprawde bardzo glodny. Potem gadaliśmy o wszystkim. oczywiście musialam Kubie wszystko tlumaczyć bo ten nieuk jeden nic nie rozumiał.
- Trudno będzie się dogadać z nimi- powiedzial do mnie mój przyjaciel. Ja tylko się uśmiechnęłam. Poczułam nagle jak ktoś bierze mnie na ręce. Już mialam całować tą osobe gdy okazało się że to Liam.
- Liam imbecylu. Puść mnie- wydarłam się na niego. Wszyscy odwrócili się jak w zegarku. Tak równo. Louis śmiał się na całe gardło. Ja tylko usłyszlam jak Kuba pyta się Gaby czy ja z nim chodzę. Roześmiiałam sie jak nie wiem.
- Z czego się śmiejesz- zapytał mnie Liam.
- No bo Kuba właśnie spytał się Gaby czy ja z tobą chodzę- oznajmiłam a Harry spoważniał.
- I się śmiejesz ponieważ.. ?? -Liam chyba nie zrozumiał
- Nic do Ciebie nie mam, serio. ALe ja z TObą, serio??- śmiałam sie. Ludzi patrzyli na mnie jak na jakąś idiotke. Ja zeskoczylam z Liama podbieglam do Harrego wskoczyłam mu na ręce i zaczełam go całować.
- Z nim chodzi- powiedziała Gaba Kubie. Wróciliśmy do domu. Gaba pokazała Kubie gdzie będzie spał. A my poszliśmy do chlopaków. Gadaliśmy i śmialiśmy się. Nagle coś sobie przypomniałam. Weszłam na stół wzięłam plota, który służył mi za mikrofon i przemówiłam.
- W związku z tym, że za niedługo wyjeżdzacie w trase- gdy zaczęłam to mówić Harry spoważniał. Miał na myśłi to że powiedziałam wyjeżdżacie a nie wyjeżdżamy. Ja tylko puściłam mu oczko- chciałam was juz w tej chwili pożeganć.- Szczęki opadły im na dół a ja nie wytzrymałam i zaczęłam sie śmieć- A tak na serio. To wasz menager zaproponował mi kontrakt na 4 miesiące. Miałabym śpiewać jako wasz saport. ALe odmowiłam- rozejrzałam się po wszystkich. Mieli komienne miny- Nie tak na serio to się zgadzam.- nie wytzrymałam i zaczęłam się śmiać. Hazza tez się śmiał ale tylko dlatego że wiedział to wcześniej. Ale tamci dalej, żadnej reakcji.
- CHŁOPCY. JADĘ Z WAMI W TRASE !!!- wydarłam się a ci zaczęli skakać po sobie. Wzięli mnie na ręce i zaczęli podrzucać tak jak to się robi na weselu z panna młodą. ja zauważyłam tylko smutne minu Gaby i Darii. Zeszłam z chłopaków i podbiegłam do nich.
-Co się stało- mowiłam po polsku.
- No bo ja zostaje, raczej!- powiedziała Gaba.
- A ja to wracam do Polski- powiedziała Daria.
- O nie. Ja na to nie pozwole. - powiedziałam i odwróciłam się.- Chłopcy!!! - żadnej reakcji.Ci nadal skakali po sobie.- LOUIS, ZAYN!!! - wydarłam się.Ale oni nic. Podeszłam do tych dwóch debilów wziałam ich za uszy i pociągłam w kierunku kuchni.
- Co to ma kurde być- wydralam się
- Ale o co chodzi? -zdziwili się chłopcy.
- Wy się cieszycie jak nie normalni z tego że jade z wami. Tak ? -zapytałam.
- No tak- krzyknęli i zaczęli skakać.
- Spokój- powiedziałam- A nie zapomnieliście że macie dziewczyny?? - zapytałam. A ci jak w zegarku. Przestali skakać i popatrzyli po sobie.
- o żesz w morde, zapomniliśmy- powiedzieli równo. Tak śmiesznie to wyglądało ale powstrzymałam się.
- No to teraz na góre. Telefon w ręce. Dzwoniciedo menagra i pytacie się czy ja bierzecie. Jeśłi chciecie. A dziewczyną nie mówicie że ja wam kazałam- Ci tylko skinęli głową i jak w zegarku. Znowu. Wylecieli z kuchni wpadając na Hazze. Przewracjąc go. Nie zatrzymali sie i pobiegli do pokoju na gore. Ja poszłam do salonu pomogłam wstać Harremu i wróciłam do dziewczyn.
- Jakby co . To ja wam i im nic nie mowiłam- te skinęły głową i wrociłyśmy do zabawy. Tańczyliśy i śpiewaliśmy. Nagle Niall wziął mnie na ręce i postawił na stole.
- Niech mnie ktos jeszcze raz weźmie na ręce temu ręce przy samej szyi urwe- wydarlam się. Harry, Liam i Niall podnieśli ręce w celu by pokazać mi że tego nie zrobią.- A teraz. Niall po co mam stać na tym stole?- spytała. Ten podał mi mój mikrofon(pilot) włączył vive i wziął kamere.
- Trzeba to uwiecznić, nie?-odpowiedzial. Podgłośnił muzyke. Leciała akurat Adele ,, Someone like you''
I heard
That you're settled down
That you found a girl
And you're married now
Gdy skończyłam zeskoczyłam ze stołu i wzięłam kamere od blondyna. Skamerowałam jakie mieli miny gdy skończyłam. Nie ruszali się przez dobre 5 minut. Wkońcu zaczęli klaskać i skakać po sobie. Znowu.
- I tak wygląda normalny dzień chłopaków z One Direction.- powiedziałam do kamery. Zostawilam włączoną kamere na połce nad telewizorem. Oni tego nie widzieli bo skakali po sobie. Dołączyłam do nich. ALe krótko się bawilam bo przerwali nam Louis i ZAyn.  Wzięli Gabe i Darie na ręcę i postwili je na stole.
- Tak więc chcieliśmy oznajmić, żę cała nasza 8 jedzie w trase. - powiedzieli patrząc dziewczyną prosto w oczy.- Jeśli tylko się zgodzicie- powiedzieli do dziewczyn. Te zamiast się zgodzić gapily się na mnie. Ja pokiwałam głową.
- Jasne, że tak - powiedziały razem.
- Ale nie wiem czy mi rodzice pozwolą- znowu powiedziały razem
- Wy to ćwiczyłyście czy co?- ZAśmiał się Niall. Ten jak zwykle z gębą pełną.
- No to jedziemy wszyscy bo dzwoniliśmy do waszych rodzicow i po długiem namowie zgodzili się- powiedzial Lou.  Wszyscy zaczęli skakać i cieszyć się.
- Ja pierdole- przeklnęłam- Zostawiliśmy Kube samego.- wyjaśniłam. Pobieglam do pokoju Harrego wyszłam przez okno i pobiegłam do Kuby. Dlugo nie musiałam biec bo zobaczyłam chlopaka śpiącego u mnie w łóżku- No zajebiście. To gdzie ja będe spać.- powiedziałam niby sama do siebie.
- Ze mną!- wyszczerzył sie Kuba. Odskoczyłam od niego bo objął mnie w tali.
- Kuba, puść mnie.- ale ten nic nie robił. Czuć od niego było alkoholem.- Kuba do jasnej anielki, skąd masz alkohol. I wtedy zauważyłam nie tylko butelki po wódce ale rownież jakies gadżety. Drogie to musiało być.- Ty pacanie jeden. Ja cie z Gaba przygarniamy do siebie a ty wydajesz moja kase??- wydarlam się. Nie wytrzymałam i podbiłam mu oko. Ten padł na ziemie. Zaczął wstawać. Ale ostrzeglam go, że jak nie chce dostać w drugie ma sie płożyć i śpac. Ten mnie posłuchał i tak zrobił. Polożył sie  u mnie w łóżku i usnął.
- Ina, nic ci nie jeste. Słyszłem krzyki.- wpadł przez okno do pokoju Hazza z Zaynem.
- No ładnie go urządziłaś- powiedział Zayn wskazując na jego oko.
-Zasłużyl sobie. - powiedziałam. Pokazałam chłopaką sterte butelek bo wódce i te inne gadżety. Pytali skąd wziął na to kase. Powiedziałam że ode mnie z portfela. A ja jak male dziecko rozpłakałam się.
- EJ. No przeciesz to nic takiego. I tak za 5 dni wyjeżdżamy.- powiedział Zayn przytualając  mnie do siebie.
- ALe ja chcialam jutro polecieć do Polski i pożegnać się jeszcze raz z rodziną. Przeciesz nie zobacze ich przez 4 miesiące.
- Zobaczysz ich. Będziemy mieli 3 koncerty w Polsce. - powedział Hazza, sprzątając pokój.
- Ale to nie to samo-powiedziałam.- Chciałam z nimi pogadać. Przespać się jeszcze w swoim łóżku. Zresztą za tą kase miałam kupić Kubie bilet do domu.- siadlam na podłodze i rozpłakałam się.
- Ojjj. mała. Nie płacz my mu kupimy bilet. A ty będziesz miala za 2 tygodnie pogadać z rodziną.
- Ok.  A teraz dajcie mi chwile. ide sie wykąpać. - powiedziałam i poszłam do łazienki.
- Ok. To my idziemy do siebie- powiedział Hazza. Popłakałam jeszcze chwile w łazience po czym poszlam pod prysznic. Ciepla woda zmyła smutek . Wyszłam w ręczniku. Chcialam wziąść sobi jakies rzeczy ale w moich półkach byla tylko sama bielizna. Podeszłam do Kuby i zaczęłam go budzić. Niestety nie udało sie. Gdzie on mogł dać moje ubrania. Wychyliłam się przez okno i wołałam Hazze. Widzialam jego loki ale on mnie nie słyszał. Pewnie słuchał muzyki na sluchawkach co bardzo lubi i często robi. Wyszłe przez okno. Kucłam przy jego oknie i zaczęłam bawić się jego lokami. Ten wziął moję ręke i pociągnął mnie tak, że wylądowałam na nim.
- Harroldzie Edwardzie Milwordzie Stylesie ty debilu. Ja jestem w samym ręczniku i w bieliźnie- powiedzialam i wyszczerzyłam się.- Daj mi jakieś ciuchy by ten imbecyl śpiący w moim łóżku gdzieś schował moje i nie moge nic znaleźć.- wyszczerzyłam sie. Zielonoki wstał podszedł do szafy i wyciągnął jakis podkoszulek. rzucil nim we mnie.
- Powinien wystarczyc.- powiedzial i położył się spowrotem na łóżku. Ja wyszłam za drzwi sciągłam ręcznik, ubralam jego podkoszulek. Sięgał mi za dupe. Był długi. Najbardziej rozbawił mnie napis ,, i love you, And you love me?'' Weszłam do pokoju. Podziękowalam za koszulke i juz jedną noga byłam za oknem.
- A gdzie to wybieramy. Mój podkoszulek śpie ze mną- powiedział i przyciągnął mnie do siebie. Wkurzylo mnie to troche. Wstałam z niego poszlam do Liama.
-Liam, pożycz mi jakoś podkoszulek. Bo ten imbeyl chce spac ze swoim- powiedziałam i wyszczerzylam się. Ten podał mi koszulke z napisem ,, Always Sober'' (zawsze trzeźwy). Podziękowałam za koszulke i wyszlam . Zmienilam ubranie i poszłam do imbecyla.
- Skoro chcesz spać ze swoją koszulką to proszę cię bardzo- rzuciłam w niego koszulke i poszłam przez okno do siebie. Tylko gdzie ja będe spała. Pomyślałam że pójde do pokoju gościnnego. Tak tez zrobiałam ale tam ktos spał. Nie patrzyłam kto. poszłam spowrotem do pokoju i położyłam się na ziemi. nie wiedząc nawet kiedy zasnełam.
Obudziłam się przykryta kołdra i to na miekkim łóżku. Koło mnie spał największy cud świata. Nadal byłam zła na niego. Wstalam z łóżka, wyszłam przez okno i usiadłam na deskach. Myślałam nad rzeczami które nie były interesujące. Patrzyłam się w dal . Widać bylo stąd London Eye i Big Bena. Widok był cudowny. Poszłam do pokoju posłuchawki i telefon. Wróciłam by dalej patrzeć na ten widok. Sluchałam swoich ulubionych piosenek i rozglądalam sie. Nagle poczulam jak ktos chwyta mnie w tali. Tak sie przestraszyłam że zleciałam z desek. Nie było to wysoko ale też nie bylo to nisko.
usłyszlam tylko niebiański głos Harrego, który wstał słysząc mój krzyk.
- Co żeś ty zrobil, matole- wydarl się Hazza.- przeciesz ona mogła zginąć. Popatrzylam na nich i zauważylam ja Harry skocze z desek. Upadl na nogi, wykopyrtnął sie ale podbiegł do mnie. - Boże, dzwońce po karetke.- usłyszalam to. i odlecialam. Urwał mi się film.

1 komentarz:

  1. łoo , dobrze mówiłaś , że padne . ;d pisz dalej :D bo nie kupie ci koszulki :D

    OdpowiedzUsuń