niedziela, 11 marca 2012

Rozdział 8 ,, Oblany test''


Obudziłam się sama. Byłam w jakimś malym pokoju bez okna. To był szpital. Był podpięta do różnych sprzętów. Nie wiedziałam co się dzieje. Spojarzałam na połke obok łóżka. Był tam mój telefon. Biorąc go do ręki zauważyłam Harrego śpiącego na krześle. Tak słodko wyglądał. Nie powstrzymałam się i zrobiłam mu zdjęcie. Wyszło genialnie, od razu ustawiłam sobie nową tapetę. Nagle poczyłam ból w nodze. Jakoś głupio, ale wcześniej nie zauważyłam, że miałam noge w gipsie. Nie pamiętam co się stało. Zaczęłam odpinać od siebie te wszystkie urządzenia, które od razu zaczęły piszczeć. Schowałam głowe w ręce bo wiedziałam, że Hazza zaraz się obudzi. ALe ten ani drgnął. Wstałam z łóżka i przebralam się w swoje rzeczy. No może oprócz spodni, bo nie mogłam zmieścić gipsu do jeansów. Ale koło Harrego były spodnie dresowe. Skoro ten pisk maszyn go nie obudził to niech śpi dalej. Ubrałam spodnie i pomału wyszłam z pokoju patrząc na kimającego Harrego. Bylam strasznie głodna. Zesżłam na dół do bufety i zamówiłam sobie rosół. Był pyszny. Wyczyściłam talerz z zawartości i poszłam przejść sie po szpitalu. Po drodze zajrzałam do mojego pokoju. Nie było już tam Lokowatego. Poszłam do recepcji(czy jak to się tam w szpitalu nazywa) i zapytałam czy pacjentka Karolina z sali 112 może już wyjść. Pielegniarka sprawdziła z komputarze i powiedziała, że za 1 godzine może wyjść. Ucieszyłam się. Poszłam do pokoju. Wparowałam i ujżałam wściekłego Harrego.
- Gdzieś ty była- wydarł się z łzami w oczach. Podeszłam do niego i mocno go przytuliłam. Usiadliśmy na szpitalnym łożu.
- Obudziłam sie. Bylam głodna a ty tak smacznie spałeś. Więc poszłam sama cos zjeść.- wytłumaczyłam się patrząc w te głobokie pełne smutku zielone oczy. Pocałowałam go ale one nie odwzajemnił go. - O co chodzi?- zapytałam z przerażeniem w oczach.
- Mogłaś mnie obudzić!- wydarł się
- Kochanie.... uwierz mi. Nie dało się- zaczęłam się śmać- Gdy odłączyłam od siebie te urządzenia- wskazałam ręka na sprzęty za naszymi palcami- one strasznie piszczały jak alarm smochodowy, ale ty ani drgneleś. Wieć przebrałam się i poszłam.
-  ALe to nie zmienia faktu, że wyszłaś!- nadal byl wkurzony. Wstał z łóżka, złapał się za głowe i chodził po pokoju.
- Dobra. Godzina minęła. Ja spadam do domu.- oznajmiłam. Wzięłam wcześniej spakowaną torbe i wyszłam. Było mi ciężko iść z torbą bo miałam noge w gipsie. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Louisa.
- Hej Louis- powiedziałam z łazami w oczach.
-Hej mała, co się stało- zapytam z troską w głosie.
- Nic, mógłbyś przyjechac po mnie do szpitala- zapytalam z nadzieją że nie będzie pytał o Harrego.
-ALe przeciesz Harry tam jest i ma samochód.- oznajmil mi. Lecz ja o tym doskonale wiedziałam.
-Nie gadaj tyle, tylko po prostu przyjedź- wydarłam się. Zchowałam telefon do kieszeni i czekałam na Louis przed szpitalem. Zaczęłam rozmyślać o tym jak to się stało, że jestem w szpitalu. Nic nie pamiętałam. Może tylko tyle że spadłam z desek. Czekałam chyba z 10 minut. Gdy zobaczyłam znajome auto. Zatrzymał sie, lecz to nie był Louis. Ktoś dał mi koksańca w brzuch i wciągnął mnie do samochodu. Byłam przerażona. Pytałam dlaczego mnie porywają, dlaczego mi to robią.
- Może pamiętasz na twitterze taka dziewczyne z nickiem @MrsStyles??- zapytala porywaczka.
- No tak.- odpowiedziałam sięgając myślami do tamtej chwili gdy to Harry pocałował mnie na twitcamie.
- No to. Miło mi. Jestem Ashley. To ja jestem tą dziewczyną.- odpowiedziała patrząc się na mnie.- Gdy podsluchałam twoją rozmowe z Harrm i z Louisem wykorzystałam do żę mam taki sam samochod jak Luli i tak oto jesteśmy w tym miejscu. Zatrzymała samochód i wypchneła mnie z niego. Zobaczyłam jakiś bardzo stary dom. Zawiązała mi ręce i zaprowadziła do ciemnego pomieszczenia. Zamknęła drzwi na klucz i zasoniła okna.- Teraz to sie pobawimy- oznajmiła wyciągając nóz z torby.
- No chyba sobie kpisz. Chcesz mnie zabić tylko dlatego, że jestem dziewczyną Harrego.- zapytałam się Ashley.
- Nie tylko dlatego. Znasz wszystkich z One Direction. Będziesz jeżdzić z nimi w tasu. Masz w końcu być ich saportem. ALe ja ci na to nie pozwole. To ja miałam ich poznać pierwsza. To we mnie miał się zakochać Harry. To ja miałam być ich saportem. ALe nie. Jedna dziewczyna z Polski musiała zabrać mi to wszystko z przed nosa. Nie pozwole ci na to.- zaczęłam zbliżać sie do mnie. -poczekamy aż twoi przyjaciele zaczną cie szukać. Narazie nic ci nie zrobie. Może wezne okup za ciebie a potem cie zabije- zaczęła rozmyśleć Ashley.
- A może po prostu mnie wypuścisz i pojedziemy do chłopaków. A my zapomnimy o tym co się stało. No chyba że chcesz siedzieć w więzieniu. Za to że porwałaś mnie do jakiegoś starego domu na obrzeżach Londynu. A tak dokładnie to gdzie  jesteśmy- zapytałam z nadzieją że odpowie.
- Na obrzeżach Londynu na ulicy Woterstreet 7.- odpowiedziała od niechcenia.
- Wlasnie stary dom na ulicy Woterstreet 7. Opuszczony stary dom. I chcesz mie zabić. Nożem trzymającym przy gardle. Co ty wgl chesz mi zrobić.
- Chcesz przedziurawić ci gardło, tak byś nie mogla więcej mowić ani śpiewać. Wtedy to ja będzie jeździła z chłopakami po świecie. Ale dlaczego ty tak to wszystko powtarzasz. Co książke piszesz.-zapytała przyglądając mi się.
- Nie poprostu gdy już mnie znajda przynajmniej będę wiedzieć gdzie bylam i co mi groziło. Bo tego napewno nie zapomne do końca swoich dni- uśmiechnęłam sie i wystawiłam jej język . Potem tak jakoś się złożyło, że zaczęłyśmy gadać. Poznałyśmy się lepiej. Ash odwiązała mi ręce lecz nadal mnie nie wypuszczała. Wzięła mój telefon i popatrzyła na ostatnie polączenia.
-Co to ma kurwa być.- wydarła się pokazując mi telefon przed nosem. - a więc dlatego pytałaś się gdzie jesteśmy. By twój chłopak wiedział gdzie ma przyjechać, co?? Niestaty nie przyjechał w samą pore- podeszła do mnie i wbiła mi nóż w brzuch. Ja osunęłam sie po ścianie. Nie straciłam przytomności.  Musiałam widzieć co robi. Nie mogłam się poddać, nie mogłam. Powtarzałam to sobie. Ona tylko wziąła zrobiła mi zdjęcie i wysłała do Harrego.
~~~~Oczami Harrego~~~~
Wyszedłem ze szpitala bez niej. Nie wiedziałem jak dotarła do domu. Myślałem nad tym co zrobiłem. Nie powinienem na nią tak naskakiwać. Wkońcu nic złego się nie stalo. Dzwoniła do mnie. Lecz ja nie odebrałem, angrała mi cos na pocztę. Lecz nie odsłuchałem. Musiałem teraz pobyć troche sam. Szlajałem się po parku zostawiając samochód pod szpitalem. Byłem nad stawem gdy dostałem mms'a. BYlo to zdjęcie związanej Iny z wbitym nożem w brzuch. Nie mogłem w to uwierzyć. Szybko odsłuchałem wiadomości która mi nagrała.
- Mądra dziewczyna- pwoedziałem sam do siebie po odluchaniu nagrania. Zadzwoniłem na policje a poźńiej do chłopaków. Opowiedziałem co się stało. Pobiegłem po samochód i pojechałem na Woterstreet 7 . Wiedziałem gdzie to jest. Więc dojazd nie zabrał mi dużo czasu. Podjechałem pod dom. Wysiadłem z samochodu i poszedłem do drzwi. BYły zamknięte. Postanowiłem zapukać. ALe nikt nie otworzył. Popatzryłem do okien ale były zasłonięte.
- Raz się żyje, trzeba ją ratować- pomyślalem i wleciałem przez okno. Stanąłem szybko i zabaczyłem je.
    ~~~~Oczami Iny ~~~~
Caly czas czułam ból. Wyciągnęłam nóż i rzucił w blondynkę. Lecz nie trafiłam. Ta tylko się zaśmiała i usiadła na kanampie. Próbowałam zatamować krwotok. Na nic. Nagle rozległ się hałas. Ktos wybił szybę. Zobaczyłam tylko jak burza loków przelatuje przez kuchnie. Tak to był Harry .Podbiegł do mnie. Lecz ja tylko wskazałam palcem na kanape. Hazza odwrócił się szybko i zobaczył jak Ashley się zbliża.
- Nie wierze we własne oczy- wydarła się i podbiegła do Harrego przytulając się. ALe ten się nie dał. Odepchnął ją i przytrzymał jej ręce tak by nie mogła się ruszać. Znalazł sznur i związał ją. Następnie podbiegł do mnie.
- Harry, przepraszam- wyjąkałam przytulając się do jego klaty.
- To ja przepraszam. A teraz chodź. Wracamy do szpitala. Policja już jedzie.- powiedział.
- Harry, zaraz.- powiedziałam i podeszlam do Ash. - Wiem, że nie chciałaś tego zrobić.  Zrobiłaś to pod wpływem złości którą kierowałaś w moją strone.- powiedziałam pokazując harremu by podszedł do mnie.- Harry, poznaj proszę Ashley. Twoją fankę- powiedziałem wskazując na związaną blondyne.
- Fankę??Haha.Chyba sobie żartujesz. Moje fanki nigdy by nie skrzywdziły osoby którą kocham- wydarł się na nią.
-Harry. skończ. Pamiętasz jak niejaka @MrStyles powiedziała na twitterze że mnie nienawidzi i takie tam. Pocałowałeś mnie wtedy na twitcamie. I wydrłeś się na nią.-wskazałam palcem na Ash- Tak to jest ona. Ja się jej wcale nie dziwie, ze tak zrobila. -powiedziałam odwiązując porywaczkę. Nable do pokoju wparowali policjanci z naszymi przyjaciółmi.
-Stać i ręce do góry.- powiedzieli gliny. Lecz my tak nie zrobiliśy. Zauważyłam tylko jak Liam z Louisem podbiegają do mnie. Zauważyli chyba że mam zakrwawiony podkoszulek.
- Kto jest porwanym a kto porywaczem- zapytał jeden z policajntów. Harry chciał juz powiedzieć że to Asheley jest porywaczką lecz ja mu na to nie pozwoliłam.
- Obie zostałyśmy porwane.- wytlumaczyłam policjantowi co dokladnie sie stało a Ash tylko stało i kiwała głową.
- Ok. W takim razie nic nie zrobimy- oznajmil policjant i wyszli.
- Ina, kurde naprawde przepraszam za to co ci zrobilam. Nie wiedziałam że jesteś taka mila. Jestem twoją dłużniczką. - powiedziała moja nowa przyajciółka Ashley.
- Nie gniewam się oto . Naprawde. A tak wgl jestem Karolina Krolik, ale mów mi Ina-powiedziałam podając jej rękę
 - Jestem Ashley Duncan- powiedziala przyciągając mnie do siebie.
-Ałłć. Nie zapomij ża brzuch mnie boli- powiedziałam zwijając sie z bólu.
- Boże, Karolina- wydarł się Harry.- jak ty mogłas to zrobic. Przez nia omało co nie umarłas. A ty chcesz po prostu ją tak puścić.
- Jak to przez nią- zapytali Louis, Liam, Niall, Zayn, Gaba i Daria.
- No bo to Ashely mnie porwala- wytłumaczyłam im po czym przeprosiłam Harrego. - Musiałam to zrobić. Gdybym to ciebie  nie zadzwoniła to wszystko byłoby dobrze. Poznałam Ash od innej strony. Jest naprawde zabawną osobą. I odrazu mówie. Ja wybaczam jej i wy też macie to zrobić.- oznajmiłam patrząc wszystkim w oczy. - Rozumiemy się?- zapytałam.
- Tak- powiedzieli wszyscy i spuścili głowy.
- Ash. Zawieziesz mnie do szpitala.?- zapytalam. Chciałam sprawdzić ich reakcje. Oczywiście były takie jakie się podziewalam.
- Nie. Ja cię zawiozę- powiedziali Louis, Liam i Harry. Ponieważ to oni mieli samochody.
- Wiecie że to byl test. Obaliście. Chciałam zobaczyć czy wybaczyliście jej czy nie. Zawidołam sie na was.- powiedziałam ciągnąc nową przyjaciółkę za ręke.- Przepraszam cię za nich.- powiedziałam siadając do jej samochodu.
- Nie dziwie sie, że mi nie ufają.
- Dobra jedżmy już do tego szpitala bo czuję się jeszcze gorzej. -powiedziałam opadjąc na siedzenie.
-Przepraszam się jeszcze raz.- powiedziała. Lecz ja zamknęłam oczy. I znów urwał mi się film.

1 komentarz: